Medalik z czerwoną kokardką do wózeczka . 4,80. od 1 sprzedawcy. od. Czerwona kokardka broszka do wózka z medalikiem. 5,00. od 1 sprzedawcy. od.
Idę z Bąblem na spacer. Sąsiadka pod blokiem podchodzi do wózka żeby trochę nad nim „poaciupciać”. – A ciu ciuuu, a ciu ciuuuuuu. Piękny synek! Ale gdzie czerwona kokardka? – Pani Zosiu ja w takie gusła nie wierzę. A co mi taka kokardka da… – Ooooj niedobrze, niedobrze. Strzeżonego Pan Bóg strzeże! I do kościółka na mszę za chwilę Pani Zosia pogoni, ale zanim przejdzie przez ulicę pech będzie chciał, że kot czarny jej przebiegnie drogę więc trzy razy splunie przez lewe ramię a za prawe sypnie solą, której zawsze dobrze trochę nosić przy sobie na „takie wypadki”. Boszzzz… co za kraj… Czerwona kokardka to mój top of the top tego, co się przez te 4 miesiące dowiedziałam. Podzielę się z Wami moją wiedzą. Może Wam uda się uchronić dziecko przed nieszczęściami. Bo mój Bakunio już na starcie przegrany przez matki ignorancję: 2. Stałam z nim przed lustrem – będzie miał problemy z mówieniem. 3. Nie zakopałam kikuta pępowiny przy uniwersytecie – nie pójdzie na studia. (Ale nam Uniwerek cały w kostce zrobili to jak tu się przekopać!) 4. Pozwalałam żeby ludzie się w niego wpatrywali – wiszą już nad nim uroki. 5. Pozwalałam żeby ludzie dobrze o nim mówili – będzie brzydki i niegrzeczny. No i co tu teraz począć… No nic… Dziewczyny, dopóki ten mój Szkrabik jest ładny, grzeczny i uśmiechnięty częstuję Was krótką sesyjką, którą zapowiadałam już dawno:) Bakuś: Spodnie – H&M Koszula – H&M Koszulka – Reserved Buty – Adidas Originals Gość specjalny – urokoodpędzająca Sowa Rózia – BURRA czy Ty masz czerwoną kokardkę przy wózku? Chronisz swoje dziecko przed złymi urokami? A może masz na to inny sposób? Czerwona kokardka i Mamuna Zawsze śmiałam się z czerwonych kokardek przy dziecięcych wózkach. Jakoby miały one chronić przed złymi urokami. O, taki pogański zabobon. Zazwyczaj w połączeniu, z nijak niepasującym do wierzeń, świętym medalikiem. Bo co ma piernik do wiatraka... Polka przy wózku nie miała ani jednego, ani drugiego. Emil też nie ma. Wydaje się, że owe kokardki nie są już tak popularne. Czyżbyśmy przestali wierzyć, że ktoś nam może dziecko zauroczyć? Większość matek wiesza je w takiej wierze, by wredna ciotka, podejrzana sąsiadka czy po prostu zła kobieta im, broń Boże (i tu do kompletu medalik) dziecięcia nie ociotowała. Bo się dziecko popsuje, niespokojne będzie, płacze po nocach, ryki, krzyki i inne cyrki, a jeszcze może mu się jaka krzywda stanie. Wieszają więc, w myśl dawnych wierzeń, te czerwone wstążki, co by całemu złu zapobiec. Ale, ale... kokardka pierwotnie nie miała służyć tylko złym kobietom w ludzkiej postaci. Czytając Zapomnianą Księgę, zaciekawiła mnie demonologia słowiańska. I tak trafiłam na Mamunę. To demon z naszych dawnych wierzeń, który dręczył podobno ciężarne i położnice. Porywała dzieci lub podmieniała- na gorsze. Ponoć wyglądały jak półkobiety, półzwierzęta lub baby porośnięte całe włosami. Takie babskie niewiadomocoto. I właśnie w ochronie przed nimi wieszały młode matki czerwone kokardki lub takie wiązały wstążeczki na rączce. Zabobon ten pewnie ewoulował i z Mamuny się wredne babska zrobiły, co to ociotować chcą dziecię. Odczynianie uroków i czarcie żebro Nieroztropnie więc, czerwonej kokardki do wózka nie przypięłam. Olaboga! A jak mi ktoś dziecię (nie daj Bóg) zauroczy? Zawsze pozostaje odczynianie uroków. Ponoć jest wiele sposobów, jakieś przelewanie nad głową dziecka jajka czy wosku, przemywanie buzi pieluchą, czy inne cuda. Najpopularniejszym jednak jest kąpiel w czarcim żebrze. Kąpiemy pociechę i jak na powierzchni wody pojawią się tzw. kłaczki, to zło z dziecka wyszło i już. Śmiejecie się? Sama Polkę w czarcim żebrze kąpałam! Ale nie by odczyniać uroki, a dziecko zrelaksować. Bo ziele ostrożenia (to właściwa nazwa i pod nią szukajcie czarciego żebra w aptece) działa relaksująco, oczyszcająco przy chorobach oraz wspomaga leczenie chorób skóry. Ziele można też pić. "Kłaczki" nam w kąpieli nie wyszły, więc zgodnie z wierzeniami, Polka zauroczona (ani chora) nie była- ot diabelską ma naturę sama w sobie ;) Zastanawiając się, czy sama ową kokardkę przy wózku miałam, znalazłam moje zdjęcia z dzieciństwa. Kokardki jak widać powyżej brak (a może była, tylko na zdjęciu nie ma?). Widać także, że Emil chyba jednak do mamusi podobny :) A Wy? Przypinaliście kokardkę do wózka? Kąpaliście dzieci w czarcim żebrze?
Kup teraz na Allegro.pl za 6,99 zł - -MARGUT- Spinka z kokardką kokardą czerwoną v4 (9565166001). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! #31 kryfina zgadzam sie 100% to,ze ktos ma kokardke na wozku czy rozaniec pod poduszka dziecka nie oznacza,ze jest zacofany itp i nie wolno nikogo w ten sposob oceniac. My kokarde mielismy z medalikiem,ale gdzies na spacerze odpadla i tragedi nie ma. Ostatnio jak bylam z Nadia na wazeniu to byla rodzina z 12-tyg synkiem,ktory na raczkach i nozkach mial zlote bransoletki,a brzuszek byl opasany zlotym lancuszkiem. Panie ktore wazyly zainteresowaly sie tym,ich zdaniem to niebezpieczna dla dziecka,bo lancuszek czy bransoletka moze sie sunac,dziecko moze to wziasc do buzi i sie udlawic. Rodzice dziecka oponowali twierdzac,ze u nich (muzumanie) jest taka tradycja i te ozdoby maja chronic dziecko. reklama #32 Dziwi mnie jak łatwo niektóre z Was wydają osądy o kobietach tylko na podstawie kokardki przy wózku lub jej braku. Mam wyższe wykształcenie, mieszkam w Warszawie, jestem niezależna finansowo, nigdy nie mieszkałam na wsi, moi rodzice również są wykształceni. Nie wierzę w zabobony, nie widzę logicznego uzasadnienia, dlaczego czerwona kokardka miałaby chronić przed urokiem. Ale przypnę ją do wózka. Dlaczego? Bo lubię folklor. Lubię zabobony pochodzące jeszcze z czasów pogańskich, tradycje ludowo-chrześcijańskie i mądrości babć, które sprawdzały się od wieków, choć naukowcy dopiero teraz wiedzą czemu. Hmmm, czy to czyni mnie prostaczką? #33 przypielyscie kokardke z medalikiem? jesli tak to dlatego,ze kwestia wiary,czy zabobon,a moze bo wszyscy przypinaja? A ja mam czerwony wózek i mam nadzieję, że działa tak samo skutecznie, amoże nawet skuteczniej, niż kokardy! #34 A ja jestem katoliczka więc zabobony odpadają jak to w tej wierze. Przy pierwszym synu to była moda na kokardy pamiętam. Teraz mieszkam w kraju gdzie nikt na nikogo nie patrzy to i żadnych ozdób nie zakładam. Grzechotki i tyle. #35 U wielu katoliczek w wózeczku jest medalik, który też ma ochraniać dziecko. Spełnia on taką sama funkcję, jak czerwona kokardka. Czy to też zabobon? W końcu idea taka sama, tylko przedmioty inne. #36 U wielu katoliczek w wózeczku jest medalik, który też ma ochraniać dziecko. Spełnia on taką sama funkcję, jak czerwona kokardka. Czy to też zabobon? W końcu idea taka sama, tylko przedmioty inne. Dlaczego porownujesz symbole wiary do zabobonow? Medalik czy krzyzyk dla osoby wierzacej nie jest tym samym co kokardki. Co to wogole za przyrownanie?? #37 Zabobony sa tak mocno zakorzenione w naszej kulturze, że jeszcze wiele wody upłynie zanim się ich całkiem pozbędziemy. złośka Gość #38 Zabobony sa tak mocno zakorzenione w naszej kulturze, że jeszcze wiele wody upłynie zanim się ich całkiem pozbędziemy. Hm jeżeli tylko nikomu nie szkodzą, dlaczego mielibyśmy się ich pozbywać? #39 Tak siedzę i przeglądam cały temat.. aż nie wierzę chwilami w to, co piszą tu osoby dorosłe - matki. Nie chodzi tu absolutnie o to, że ktoś sobie przypina kokardkę do wózka czy łóżeczka ale o to, w jaki sposób osądzają z góry kobiety, które tak właśnie robią. Czym się charakteryzuje prosty człowiek i jakie masz prawo do tego, by mianować tak matki, które cieszą się ze swojego szczęścia i (być może) wierzą, że choć w ten sposób nikt im go nie odbierze bądź po prostu szanują (być może słuszne) rady starszego pokolenia? Upewnijcie się tym samym drogie Panie o wyższym poziomie, czy takowej kokardki nie przypinano kiedyś do Waszego wózka. Nawet, jeśli nie miało to miejsca i tak nie uprawnia Was to do takich osądów i wyśmiewania. Własne zdanie na jakiś temat jest jak najbardziej wskazane, przy tym jednak powinno się ruszyć własnym rozumem i nie obnosić poziomem wrzucając pewną grupę ludzi do jednego worka - to naprawdę tak uskrzydla Wasze ego? A wydawać by się mogło, że ludzie "nie prości" są bardziej asertywni. Jestem w trakcie kompletowania wyprawki dla mojego już prawie gotowego do przyjścia na świat szczęścia. Zarówno Ja jak i mój mąż nie pochodzimy z rodzin "niewykształconych" (tutaj z góry zaznaczam, że nie chciałam nikogo w tym miejscu urazić), a wczoraj jak mąż poskładał wózek powiedział mi sam (w lekkim szoku byłam, że właśnie to On o tym pomyślał), że brakuje tylko jeszcze kokardki by uchronić maluszka przed zauroczeniem. W szoku byłam tym bardziej, że raczej w dużej mierze jest On realistą. Pohamujcie trochę i szanujcie poglądy/tradycje/zdanie innych jak chcecie, by Wasze były szanowane. reklama #40 moja Wicia kokardki nie ma. teściowa przypinała Jej do wózka stale i uparcie jakieś sztuczne badyle z czerwoną wstążeczką, ale je ściągałam, bo były wyblakłe, stare i paskudne i nie pasowały mi do fioletowego wózka. mam koleżankę, która córce wiążę czerwoną kokardkę na rączce, jak nie kokardkę, to koralikową bransoletkę, jak nie to, to kokardkę na włoskach. wszystko czerwone. nie widzę w tym nic złego. jak tak chce, to dlaczego mam się czepiać.? to nie moje dziecko, więc nie moja sprawa. wiem, że mi matka mojego ojca wiązała na ręce czerwoną kokardkę, a w wózku miałam medalik z czerwoną kokardką. sama nie przyczepię, bo nie mam takiej potrzeby, ale nie mam nic do osób, które to robią (zanim ktoś stwierdzi, że moja matka jest "prosta" czy coś - skończyła cybernetykę i ekonomię z bardzo dobrymi wynikami w Poznaniu, planuje zacząć studia podyplomowe jak odchowa mojego brata, ma własne biuro rachunkowe i jest jedną z lepiej wychowanych osób jakie znam). Czerwona kokardka do wózka ma chronić dziecko przed złymi urokami - to znamy wszyscy. Kiedyś była to czerwona nitka lub wstążka. Obecna moda jaką można spotkać na ulicy pokazuje, że prawdziwym hitem są teraz czerwone kokardki. Wszystko po to żeby nikt nie spojrzał ,,krzywo" na maleństwo. Wątek: Czy zauroczenie dziecka jest możliwe? Czy czerwona kokardka jest niezbędna??? 43 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 26018 13 lipca 2011 08:43 | ID: 586561 Wierzycie w ten przesąd? Bo ilekroć idziemy z wózeczkiem,za każdym razem sąsiadki pytają, czy mamy przypiętą kokardkę.... Jak objawia się takie "zaczarowanie"? I jak później odczarować nasze dziecko? 13 lipca 2011 08:44 | ID: 586562 na chrzcinach mialam o tym kazanie...nie mialam kokardki bo mam czerwony wozek;)))) 2 castilla Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 20-08-2010 08:49. Posty: 1492 13 lipca 2011 08:45 | ID: 586563 a nie wiem, podobno bywa potem marudne, boi się...ale moje się chyba nie zauroczyło (jak do tej pory ) :))))) 3 etka Poziom: Starszak Zarejestrowany: 15-01-2010 08:37. Posty: 2849 13 lipca 2011 08:47 | ID: 586565 Nie wierzę w takie zabobony. Choć pamiętam, że teściowa gdy przyszła w odwiedziny, to od razu przypięła małemu czerwoną kokardkę. Ja oczywiście od razu się zbuntowałam, ale potem dla świętego spokoju przypięłam mu do wózka malutkie czerwone serduszko. 4 Bartt Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 06-05-2009 22:23. Posty: 5452 13 lipca 2011 09:09 | ID: 586577 Czy wierzę? Zależy w jakim sensie. Na pewno nic dobrego to dziecku nie przyniesie. Natomiast zaszkodzić - może. Jak każde bałwochwalstwo. Szczytem wszystkiego jest łączenie takich pogańskich obyczajów z chrztem. 13 lipca 2011 09:15 | ID: 586582 moja byla tesciowa byla u mnie w szpitalu,nosila i bawila mala a potem ona mi marudzila i plakala,nie chciala spac przyszla polozna bo myslala ze glodna,to dokarmic ja chciala,ale akurat skonczylam ja karmic polozna wziela ja na rece,ponosila i byl spokoj kupilam do wozka potem wstazke czerwona jakis czas mala plakala mi tez przez sen czasem az sie zanosila 13 lipca 2011 09:20 | ID: 586586 Też się nasłuchałam gadki "gdzie czerwona kokardka":) W każdym bądź razie kokardki do dziś nie mamy i żyjemy ;) 13 lipca 2011 09:22 | ID: 586589 Nie miałam kokardek ani innych czerwonych rzeczy przy wózku poza sytuacjami kiedy Młody miał na sobie coś czerwonego. Marudny nie był. Zauroczyć Go też nikt nie zauroczył. Nie wierzę w uroki. 13 lipca 2011 09:28 | ID: 586597 Ludzie z reguły nie wierzą w takie "uroki" ale dla spokoju przywiązują czerwoną kokartkę. 9 Dana82 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 28-03-2011 12:52. Posty: 1915 13 lipca 2011 09:31 | ID: 586605 a ja wierze, i mam na to dowod moja starsza córka 10 Bartt Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 06-05-2009 22:23. Posty: 5452 13 lipca 2011 09:42 | ID: 586621 Warto przeczytać lekki, ale mądry tekst: Przesąd goni zabobon. 11 Anusia12346 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 03-11-2010 20:55. Posty: 4645 13 lipca 2011 10:23 | ID: 586658 u nas był taki przypadek znajoma poszła na spacer z malutkim dzieckiem a tam dużo osób to patrzyło to to to tamto po powrocie dziecko zupełnie inne marudne płaczliwe przez kilka dni wytrzymali a potem pojechali przelali wosk nad dziecko i jak ręką odjął 12 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 13 lipca 2011 10:39 | ID: 586665 U mnie ta sama sytuacja była kiedy urodziłam pierwszego syn i córkę i mówili mi by wieszać gdzieś w wózku czerwoną kokardeczkę bo mi zauroczą dziecko ale ja się tym nie przejmowałam i one były grzeczna chociaż nie jedni się nimi"zachwycali". 13 alanml Poziom: Starszak Zarejestrowany: 27-10-2009 17:11. Posty: 30511 13 lipca 2011 10:44 | ID: 586670 Bzdura, nie wierzę w te zabobony. A to, że miałam czerwony wózek to był przypadek. 14 ducinaltum Zarejestrowany: 10-12-2009 23:12. Posty: 1300 13 lipca 2011 10:48 | ID: 586672 Jestem chrześcijanką. Wierzę Bogu, a co do zabobonów i przesądów - potem zbiera się tego żniwo. Nierzadko potrzebna jest dodatkowa modlitwa, księża egzorcyści sporo mogą powiedzieć, bo rodzice "zabezpieczali się" przed wyimaginowanymi zauroczeniami, ocierając się o magię. Tak jak z horoskopami, wróżbami, zaklęciami... Chyba ciągle za mało się mówi o konsekwencjach zabawy w czary. Przyjaciele - katolicy - zamiast kokardki przyczepili na wózku synka Cudowny Medalik - z wizerunkiem Matki Bożej. Nie jako "amulet" - a jako oddanie dziecka w opiekę Matki Bożej. W końcu to katolicy. Dziecko zostało ochrzczone, jak podrośnie - medalik będzie nosił. Albo wierzy się w Boga według danego wyznania albo służy tekst został zlinkowany. 13 lipca 2011 10:55 | ID: 586678 U mnie Teściowa wierzyła w takie rzeczy i jak sie Maja urodziła sprezentowała mi do wózka czerwona kokardkę i medalik(!).Mnie było wszystko jedno, ot nie wierzę w takie rzeczy.... 16 ducinaltum Zarejestrowany: 10-12-2009 23:12. Posty: 1300 13 lipca 2011 11:05 | ID: 586690 Połączenie czerwonej kokardki i medalika? Jako zabepiecznie w każdą stronę, tak? Spotykam się z tym, jest to także definiowane jako bałwochwalstwo. 17 marta81 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 01-09-2009 13:55. Posty: 275 13 lipca 2011 11:30 | ID: 586722 alanml (2011-07-13 10:44:31)Bzdura, nie wierzę w te zabobony. A to, że miałam czerwony wózek to był przypadek. Dla mnie to tez bzdura,wózek równiez miałam czerwony,maz go kupywał a on nawet nie zna takiego zabobonu, 18 Janeczka Zarejestrowany: 22-06-2011 14:42. Posty: 144 13 lipca 2011 13:29 | ID: 586841 nie wierzę w takie zabobony, śmieszą mnie 19 Lusa03 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 14-04-2011 21:36. Posty: 68 13 lipca 2011 14:06 | ID: 586871 Ja też nie wierzę w ten cudowny czerwony kolor, wózek miałam zielony wszyscy zachwycali sie dzieciątkiem jak to bywa a mała zawszw była grzeczna. Tak samo jak przesąd o tym że niewolno mierzyć brzuszka w ciąży czy przechodzić pod sznurkiem na bielizne bo dziecko sie owinie w pępowine i udusi, nie prawda. Ja będąc w ciąży chodziłam pod sznurkiem i mierzyłam brzuszek bo miałam szyte sukienki ciężowe, a mała urodziła się bez w ciąży poparzyłam sobie rękę a mała niema śladu. To tylko zabobony 20 Lusa03 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 14-04-2011 21:36. Posty: 68 13 lipca 2011 14:09 | ID: 586874 Wystarczy zapytać kilku znajomych osób, by przekonać się jak powszechna jest wiara w zabobony. Przesądy i zabobony opierają się na bezpodstawnej wierze w związek przyczynowo skutkowy między dwoma zdarzeniami. Na przykład: jeśli przejdę pod drabiną, spotka mnie nieszczęście. Przesądy wynikają ze stereotypów, nie mają racjonalnych podstaw, nie można ich zweryfikować. Zabobon jest często pozostałością dawnego systemu wierzeń, słowo zabobon pochodzi od bobonienia czyli niewyraźnej mowy wróżbitów w czasie ich praktyk. W co wierzą wykształceni ludzie? W większości, w to samo co ci gorzej wyedukowani. Poziom wykształcenia nie zawsze wpływa na sceptyczny stosunek do przesądów. Szczególnie, gdy chodzi o zdrowie i życie ktoś może na nas rzucić urok?Przesądów na temat ciąży, porodu i pielęgnacji maluchów jest bardzo dużo. Wiele z nich wzięło swój początek w czasach, gdy śmiertelność noworodków była bardzo wysoka, doszukiwano się ponadnaturalnych przesłanek śmierci dzieci. Część z zabobonów przetrwała do dziś, młode mamy, mimo rozwoju medycyny, wciąż wierzą w czerwoną wstążeczkę przy wózku czy łóżeczku dziecka. Ale symboliczna wstążeczka to szczyt góry lodowej, bo przesądów jest bardzo przeznaczeniaJednym z zabobonów jest to by nowonarodzonego dziecka nie przenosić przez próg, gdyż jeszcze nie ochrzczony maluch nie jest, według wierzenia, chroniony przed siłami nieczystymi. Dlatego dawniej noworodka wnoszono do domu przez okno, by być pewnym, że nikt nie rzuci na dziecko złego uroku. Wodę po kąpieli malucha wylewano po kilku dniach o zachodzie słońca. Dopiero chrzest pozwalał rodzicom odetchnąć z ulgą. Jak łatwo się domyślić zwyczaj wnoszenia dziecka do domu przez okno obecnie nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Trudno sobie wyobrazić, by mieszkając na ósmym piętrze wynajmować do tego celu dźwig!Przesądy, które przetrwały do dziśZakaz kupowania rzeczy dla nienarodzonego dziecka. Wciąż wielu przyszłych rodziców boi się kupić wyprawkę dla bobasa. Internetuka Malinka90 pisze:„Niestety znam parę przypadków rodziców, którzy zbyt wcześnie kupowali maluchowi rzeczy a później stali nad pustym łóżeczkiem... Nie ma co wariować zawczasu. Ja zaczęłam dopiero kupować tydzień przed porodem.“ Przesąd ów historycznie wynikał z tego, iż prawdopodobieństwo poronienia, niedonoszenia ciąży było bardzo duże, dlatego, nie chcąc zapeszać, kobiety zwlekały z przygotowaniem wyprawki dla kompletowania wyprawki można racjonalnie wytłumaczyć. Jak jednak wyjaśnić wiązanie czerwonej kokardki na łóżeczku lub wózku noworodka? Jest to praktyka zupełnie magiczna. Zadaniem czerwonej wstążeczki jest ochrona dziecka przed złym urokiem. Czerwony kolor odstrasza złe moce, chroni dziecko przed zauroczeniem. Ten pogański zwyczaj jest praktykowany w wielu rodzinach. Ci, którzy deklarują, że w przesądy nie wierzą wyjaśniają, że czerwona wstążeczka nikomu krzywdy nie zrobi a jeżeli może uspokoić babcie, ciocie czy przesądnego wujka, to czemu nie? Opaska na głowę dla niemowląt duża kokarda. od Super Sprzedawcy. Stan. Nowy. 7, 99 zł. 11,98 zł z dostawą. Produkt: Opaska dla niemowląt kokarda czerwona. dostawa we wtorek. 20 osób kupiło.Wszycie gumki do spodenek może być ekstremalnie proste. Mianowicie można zastosować ścieg elastycznym szwem więc jest idealny. Na zwykłej maszynie można zrobić podobnie...jednak muszę skroić kolejne leginsy żeby to pokazać. Dzielimy gumkę przeznaczoną do wszycia na 4 części. Zaznaczamy np: szpilkami. Zszywamy końce gumki, aby utworzyła okrąg. To samo czynimy na górnej krawędzi spodenek. Czyli dzielimy ich obwód na 4. Następnie spinamy ze sobą odpowiednio punkty na gumce i spodenkach. Najpierw przypinamy gumkę na lewej stronie spodenek, tak aby krawędź spodenek pokrywała się z jednym z brzegów gumki. Jak widać, gumka ma mniejszy obwód niż spodenki. :) Materiał spodenek będzie zmarszczony. Ja standardowo robię tak - mierzę obwód tego kto ma nosić gatki i z gumki docinam 3/4 tej długości . Czyli jak obwód pasa to 60cm to ucinam 45cm gumki. Zależy to też od rodzaju gumki, różne gumy różnie się naciągają. Musicie brać to pod uwagę przy docinaniu. Następnie materiał z przypiętą gumką zaginamy pod spód. Krawędź gumki i materiału się pokrywać mają. Ja przypinam materiał w tych 4 miejscach, które zaznaczaliśmy powyżej. Wkładam interes pod stopkę coverlocka , na którym ustawiony jest ścieg drabinkowy. O nim trochę tutaj. Wbijam igły maszyny w materiał. Ta szara płytka z naciętymi odległościami bardzo nam będzie pomocna, po prostu równo prowadźmy materiał względem odpowiednich linii i będziemy mieć idealnie równo wszytą gumkę i pokryte krawędzie materiału i gumki. Jeśli gumka ma 2cm szerokości to prowadźmy krawędź materiału po kreseczce oznaczonej na tabliczce 2. :) Łapię materiał na kolejnej z rzędu szpilce i naciągam równo materiał tak , aby pokrył ładnie i równo nienaciągniętą gumkę. I szyję, jednocześnie delikatnie ciągnę materiał za stopką, żeby w ogóle się coś przesuwało :). Dzięki temu materiał idealnie równo marszczy się na całej długości wszytej gumki. Jeśli chcecie możecie jakoś założyć fastrygę , albo po prostu zastosować metodę, która pozwoli Wam utrzymać gumkę w odpowiednim położeniu. Tutaj widać jak naciągam. Tutaj nie naciągami i widać , że materiał się marszczy. No i o prostu szyjemy pilnując ustawienia krawędzi materiału względem cyferki na płytce ( patrz wyżej ). I tak otrzymujemy na lewej, spodniej stronie. I na wierzchniej stronie.Wymiary zawieszki z czerwoną kokardką niepersonalizowanej to 70 mm x 50 mm. Szerokość zawieszki personalizowanej wynosi 70 mm i jest to wymiar agrafki. Natomiast wysokość agrafki jest zmienna i zależy od imienia dziecka. Zazwyczaj jest to od ok 50 mm do 90 mm. Produkt w całości montowany ręcznie w Polsce. Po przyjściu na świat dziecko staje się prawdziwym oczkiem w głowie rodziców, którzy starają się je chronić i zapewnić jak najlepszą opiekę. Okazuje się, że wiele osób zapobiegawczo sięga także do dawnych metod stosowanych przez nasze prababcie. Jedną z nich jest przypinanie czerwonej kokardki lub wstążeczki do wózka maluszka. To wyjątkowy symbol, który wbrew pozorom nie pełni funkcji dekoracyjnej. Widziałaś ten symbol na wózkach dziecięcych? Więcej artykułów o tematyce parentingowej znajdziesz na stronie Zobacz wideo Jej torebki warte są kilkadziesiąt tys. złotych, ale ma w domu miejsce, które potrzebuje złotej rączki Czerwona kokardka na wózku lub łóżeczku dziecka to przesąd silnie osadzony w historii kultury. Co ciekawe, znany jest nie tylko na wsiach, ale często można zobaczyć go także na ulicach dużych miast. Niegdyś wierzono, że czerwona wstążka oddali niebezpieczeństwo "rzucenia na dziecko złego uroku". Za jego objaw uznawano np. długi i głośny płacz. Zgodnie z dawnymi wierzeniami czerwony kolor chronił przed szkodą, pechem i demonami. Mamy obawiały się, że pochwały pod adresem dziecka podszyte zazdrością, również mogą prowokować klątwy. Przewiązywanie, przetykanie nicią czerwoną było obecne w codzienności naszych pradziadów – w XIX wieku np. przywiązanie hazardziście do prawej ręki czerwoną nitką serca nietoperza zapewniało kolei ja sama pamiętam uwagi młodych (!) matek kierowane do mnie - 'A czemu wózek bez czerwonej wstążeczki? Ja swojemu synkowi przywiesiłam taką'. Od jakiegoś czasu widuję te kokardy całkiem pokaźnych rozmiarów - pisała etnografka na blogu W niektórych rejonach polskich np. w Wielkopolsce wstążką przewiązywano także łyżeczkę, którą karmiono dziecko, wierząc, że dzięki temu nie będzie się ślinić. Niektórzy zawiązywali ją również na rączce noworodka. Uznawano, że do momentu chrztu malec może zostać porwany przez złe duchy, a kokardka uchroni go przed nieszczęściem i zapewni bezpieczeństwo. Chociaż ten praktyka przywiązywania czerwonych wstążeczek była znana w średniowieczu, niektórzy stosują ją do dziś. Zdarza się nawet, że osoby wierzące łączą ten zwyczaj z wiarą chrześcijańską i wybierają wstążki do których doczepiony jest dodatkowo medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. Kup teraz na Allegro.pl za 88,68 zł - BROSZKA AGRAFKA DO WÓZKA Z IMIENIEM KOKARDKA (14366957792). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! Na pierwszy rzut oka wielka ze mnie zaboboniara. Codziennie pcham wózek na którym w centralnym miejscu widnieje czerwona kokarda i to w dość obszernym rozmiarze. Przyczepiłam i jest. Czy ma jakieś magiczne moce? Nie wiem, gdyż za czym ją doszyłam, przez pierwsze dni śmigałam po ulicy z nieprzystrojonym w nią wózkiem i moje dziecko nie uległo żadnym czarom. To niby po co mi ta kokarda. I tak siedzę, i tak myślę. I powiem wam, że nie wiem co za licho mnie namówiło na taki czerwony akcent. Jeśli chodzi o zabobony to ja najzwyczajniej w nie nie wierzę. Nie dałam się namówić ani na jeden w dniu mojego ślubu, a o zabobonach ciążowych mało wiem, bo dla mnie to istny powód na śmiechu a nie poważnego traktowania tematu. Nie wnikałam w nie nawet jak urodziłam chłopaków. Nie wiem co w trawie piszczy, co z czym się je. A pewnie lista dotycząca zabobonów odnośnie dziecka nie zamyka się. Mam tego świadomość. Wy pewnie też. Jedynie w głowie utkwiłam mi ta czerwona kokarda, którą zapragnęłam mieć. Nie wstydzę się tego, bo o ile nie wierzę w jej moce, to pięknie zdobi mi wózek i to jest chyba najważniejszy powód jej posiadania. Ale czy ja czasami nie dmucham na zimne. Jeśli tak to jakoś nie umiem się do tego nawet przed sobą przyznać. Niby nie wierzę, ale losu to raczej kusić się nie powinno. No dobra, kokarda wisi i złego moim dzieciom nie robi, więc niech sobie tam powiewa. Ale czy to ma sens jeśli nawet matka nie wierzy w jej magiczne moce. Zwyczaj ten znany jest od pokoleń, więc nic dziwnego, że o nim słyszałam. Nasze babcie starannie wywiązywały się z obowiązku przyczepienia maluszkowi czegoś czerwonego, więc w pewien sposób to one kuszą nas do zrobienia tego kroku. To one namawiają nas, aby do wózka przyczepić coś czerwonego. A jeśli same tego nie zrobimy to zaraz taka babcia przylatuje z czerwoną kokardką i skrupulatnie, niby w tajemnicy przed rodzicami pląta ją do wózka. Widziałam już czerwone kokardki, wstążki, spinki z dużym czerwonym kwiatkiem i ostatni szyk mody- czerwone pompony. Dla mnie to raczej modny gadżet. Nie mogę napisać, że wierzę w moc czerwonego koloru, ale jakoś ostatnio tak się do tego przyzwyczaiłam, że po jej usunięciu czegoś by mi jednak brakowało. Podobno czerwoną kokardę powinno się jeszcze przywiązać do łóżeczka, aby zapewnić, że nikt nie rzuci na niemowlaka uroku. Ja nie skorzystałam z tego, ani przy pierwszym synku, ani teraz i nie mogę napisać, że zrobiłam błąd. W tym czasie wiele osób nas odwiedzało i nikt nie rzucił na chłopaków złego uroku. Dodam, że dwa chrzty już za nami. Może to tylko dlatego, że u mnie w rodzinie i wśród najbliższych nam osób nie ma złych mocy, czarownic, wampirów, diabłów. Myślę, że obecnie coraz mniej matek wierzy w magiczną moc czerwonej kokardki przyczepionej do wózka lub łóżeczka, a raczej to trendy w modzie. Nic złego w tym przecież nie ma dopóki podchodzimy do tego niezbyt poważnie. W myśl zasady: wszyscy mają, więc mam i ja. Takie podejście to ja rozumiem. Mamusie przyznawać się, która uległa modzie i śmiga po ulicy z wózkiem, do którego przyczepiła coś czerwonego, aby złe spojrzenie przechodniów nie zauroczyło dziecka?